wtorek, 4 października 2016

Wyedukowany klient = dobry bank

Znający się na rzeczy klient jest bardziej wymagający wobec banków. Zachęcenie go do skorzystania z usługi finansowej jakąś mniej lub bardziej banalną sztuczką, niedopowiedzeniem czy „kiwką sprzedażową” jest niemal nierealne.

Często niestety najłatwiejszym łupem bankowych hochsztaplerów są osoby, które swe doświadczenia życiowe zdobyły w poprzednim systemie politycznym. Nie poznały one realiów rzeczywistej konkurencyjnej gospodarki, mają przy tym duże zaufanie do banku jako instytucji. Ta naiwność jest bezwzględnie wykorzystywana na brutalnym rynku, gdzie króluje niepodzielnie hieniczny darwinizm społeczny. Poziom wiedzy ekonomicznej średniego pokolenia (25-54 lata) jest wysoki w porównaniu młodzieżą oraz seniorami, ale do ideału brakuje mu niemało. Jak pokazuje badanie „Stan wiedzy i świadomości ekonomicznejPolaków 2015” przeprowadzone na zlecenie Narodowego Banku Polskiego” dobrym obeznaniem z tajnikami gospodarki wyróżnia się zaledwie nieco ponad 40% osób średniej generacji.


Taka klientela nie stawia bankom poprzeczki zbyt wysoko, przyczyniając się do tego, że doradcy stosują chętniej wiedzę z podręcznika Cialdiniego niż Samuelsona. Przy tym Polacy zdają sobie sprawę, że wiedza z zakresu finansów jest potrzebna w codziennym życiu (twierdzi tak ¾ osób), ale aż 70% uważa ją trudną do zrozumienia (to także ze wspomnianego wyżej badania NBP).
Z której z tych książek powinni wiedzę czerpać bankowcy?
Tu wyłania się ogromne pole do działania dla instytucji związanych ze światem finansowym. Podniesienie wiedzy ekonomicznej Polaków to wyzwanie, a zarazem szansa, by korzystali z większej ilości usług bankowych, jednocześnie będąc świadomymi klientami.

Banki PKO BP i SGB uczą młodych ludzi oszczędzania w praktyce
Wiedza ekonomiczna w szkołach kuleje, choć tu lukę stara się zapełnić Komisja Nadzoru Finansowego, która przygotowała pakiet wspomagający nauczycieli przedsiębiorczości. Narodowy Bank Polski może pochwalić fachową i przystępną stroną, czyli NBPortal - skierowanym tak do belfrów jak i do uczniów. Swoje inicjatywy mają również banki, jak PKO BP i banki spółdzielcze promujące oszczędzanie na książeczkach SKO dla najmłodszych oraz instytucje finansowe kierujące do młodych programy ze wsparciem Fundacji MłodzieżowejPrzedsiębiorczości.

Nie bez znaczenia są wzbudzające refleksje odbiorców akcje społeczne, jak choćby „Nie daj się nabrać. Sprawdź zanim podpiszesz”, która ostrzega przed zbyt pochopnym podpisywaniem umów kredytowych. Akcję wspierają KNF, NBP, Bankowy Fundusz Gwarancyjny, Policja, Ministerstwo Sprawiedliwości i Finansów, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Szerokim echem odbiła się także kampania KNF „Zadbaj o swoje bezpieczeństwo w sieci”, która ostrzegała przed finansową cyberprzestępczością.
Moja lekcja BAKCYL w Rybniku. 
Systemową formą działania jest inicjatywa podjęta przez Warszawski Instytut Bankowości, czyli „BAKCYL. Bankowcy dla Edukacji FinansowejMłodzieży”, który skierowany jest do młodzieży z gimnazjów. Ponieważ sam biorę udział w tym programie jako wolontariusz, to wiem, że jest on niezłym sposobem wprowadzenia w świat dużego i małego portfela dla nastolatków. Informacje przekazywane na lekcjach przez wolontariuszy takich ja, choć są mocno podstawowe, to pomagają wejść na kolejne stopnie wtajemniczenia ekonomicznego. Lekcje BAKCYLA nauczą: podstaw tworzenia budżetu domowego, systematycznego oszczędzania, inwestowania w zależności od profilu ryzyka, bezpiecznego zaciągania zobowiązań, a nawet ostrzegą przed oszustami czyhającymi na nasz portfel. Zajęcia prowadzą wolontariusze, praktycy – pracownicy banków przeszkoleni przez trenerów Warszawskiego Instytutu Bankowości. Bakcyl funkcjonuje od 3 lat, póki co w 8 województwach, wspiera go całkiem pokaźna grupa banków. Na programie zyskuje szkoła, bo ciekawiej, uczeń, bo bardziej rozumiał to co nieoczywiste, wolontariusz, bo zdobędzie cenne doświadczenia, banki, bo będą miały klientów świadomych i chętniej korzystających z usług finansowych, może lekcje przekonają też część uczniów, że warto rozważyć bankową karierę zawodową.

Czy jest więc edukacja finansowa potrzebna? Lepiej mieć łatwego do urobienia klienta, czy może wybrać jakość? Świadomy konsument przyszłości wyeliminuje z rynku cwaniaków, będzie dociekliwy i wymagający, zmusi banki, by były biznesem wyższej próby, jednak będzie z usług finansowych korzystał pewniej, częściej, a za dobrą fachową obsługę zdecyduje się więcej zapłacić.

Ta druga ścieżka jest jedyną, którą powinny podążać korporacje finansowe. Strategia łapania naiwniaka jest czymś, co nawet przy mało zorientowanym konsumencie nie powinno mieć miejsca. Uczyć, uczyć, jeszcze raz uczyć. Polacy są mało ubankowieni i pora aby to w nas zmienić. Dobra edukacja to długa, trudna, pełna wertepów droga, jednak prowadzi ona nas na słoneczny szczyt.



Brak komentarzy: