środa, 23 listopada 2016

Mobbing, wciskanie, zastraszanie – zabijmy stres w bankach?

Aż 74% pracowników branży bankowej przeżywa stres związany z wykonywaną pracą. Prowadzi to do zwiększonej liczby nieobecności, chorób, znacznego zmniejszenia efektywności, ogromnych kosztów dla banków a także państwa.

Antystresowy poradnik

Skąd taki temat tekstu? Przyczyną jest niedawna premiera publikacji Agnieszki i Mateusza Warchałów, małżeństwa zajmującego się rolą pracowników na rynku pracy. Broszura „Pokonać stres” - sfinansowana przez Fundację Friedricha Eberta oraz Krajowy Sekretariat Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność”- to bezpłatny poradnik omawiający sposoby na ograniczenie stresu. Jakie metody pomogą? Odpowiednie nastawienie, budowanie sieci wsparcia, prawidłowe zarządzanie czasem, muzyka, aktywność fizyczna, asertywność w relacjach z przełożonymi i współpracownikami.


Zestresowany bankowiec

Czytając wypowiedzi osób zatrudnionych w bankowości dochodzę do wniosku, że stres w bankach osiągnął patologiczne rozmiary. Wypowiedzi przerażają, tym bardziej, że wciąć się powtarzają identyczne problemy, nieskończoną ilość wpisów znajduję w ciągu kilku minut w całym Internecie. Oddajmy zresztą głos szeregowym doradcom, a wpisy w większości są bardzo mocne i nie pozostawiają suchej nitki na systemie w jakim działają banki. Jakie to elementy cechują ustrój bankowy? Oto tylko nieliczne opinie pracowników:

- wciskanie klientom dziwnych produktów inwestycyjnych,
- pracownik ma nałożone 100% planu – a jeszcze przecież nie ma doświadczenia,
- ciągłe raporty - masz obsługiwać 8 godzin - w tym czasie - umówić klientów - obdzwonić kilka baz - zeskanować dokumenty, zrobić archiwizację, przeczytać i odpowiedzieć na 1000 maili,
- zasuwałeś i zrobiłeś z górką plan, to nikt cię nie pochwali - bo przecież nowy miesiąc to nowy plan,
- nie ma znaczenia jak sprzedajesz, bank zrobi z Ciebie oszusta,
- w oddziałach kolejki takie że nie możesz wyjść na moment,
- wiecznie drzący się klienci,
- jacy są wspaniali jak dbają o jakość. Zwalają całą odpowiedzialność na pracowników,
- ciśnienie takie że naprawdę duża liczba pracowników cierpi na depresję. Bank najpierw pisze wytyczne że nie wolno "wciskać" jak klient nie chce, a potem na koniec pracy idziesz na tzw. "rozliczenie" i Twój Szef udowadnia Ci jaki jesteś beznadziejny,
- stres, mobbing, wciskanie produktów byle komu i byle jakiego byle tylko wyrobić plany,
- ile można namawiać klienta do czegoś, włazić mu w d i ogólnie mówiąc kajac sie jak pies, żeby tylko kupił produkt bo właśnie musisz nadrobić plan,
- zarabiałam ładnie, ale kosztem dzieci, rodziny, zdrowia. a na sam koniec zostałam zwolniona, ponieważ przez pół roku nie miałam sprzedaży,
- w banku nic się nie liczy tylko sprzedaż. Jesteś codziennie poniżany zastraszany niszczą cię od środka. ludzie lądują u psychiatry,
- poroniłam (też pewnie przez ten stres) - wróciłam z chorobowego - dostałam pismo ostrzegające, że za późno zaniosłam rachunek do zamknięcia..., Lubię pracować z ludźmi, doradzać ale po prostu mam dość. Po tym wszystkim wylądowałam u psychiatry ze stwierdzona depresją.

Takie wypowiedzi potwierdzają także badania prowadzone na grupie przeszło tysiąca pracowników przez bankową „Solidarność”, gdzie wykazano, że zaledwie 1/3 bankowców nie odczuwa dolegliwości zdrowotnych związanych ze stresem, a wielu korzystało z tego powodu ze zwolnień lekarskich oraz pomocy psychologów. Powodem są niskie kompetencje managerskie osób odpowiedzialnych za taki system działania banków.

Rozwiązanie problemu stresu

Taka sytuacja w bankowości jest groźna dla bankowców, klientów, przyczynia się również do potężnych kosztów dla banków oraz budżetu państwa. Dlatego też „Solidarność” zwróciła się do Minister Pracy z wnioskiem o włączenie do Kodeksu Pracy ochrony przed skutkami stresu w pracy oraz nałożenie na pracodawcę obowiązku przeciwdziałania stresowi, dokładnie tak jak jest to z mobbingiem. Kiepsko przygotowani do pracy managerowie nie mogliby już wywierać tak przemożnej presji na swoich podwładnych, jak często ma to miejsce.

Pozytywny stres

Rzecz jasna stresu w życiu nie da się całkiem wyeliminować, istnieje także stres pozytywny, mobilizujący do działania, stres, który pomaga osiągać sukcesy. To eustres. Z kolei dystres to zjawisko negatywne, wyniszcza zdrowie, szkodzi psychice, demotywuje i zniechęca. Przed nim lepiej się chronić.

Dobre zakończenie?

Długotrwały wyniszczający stres nie służy nikomu. Ani pracownikom banków i ich rodzinom, ani klientom narażonym na nieetyczne zachowania biorące się z presji wywieranej na doradcach i pomyłkach z przemęczenia. Zestresowana, zdemotywowana, zniechęcona kadra nie przyniesie korzyści bankowi. Nie mówiąc już o kosztach zwolnień, leczenia, spadku efektywności. Namawiam więc banki do korzystania z najlepszych europejskich wzorców i do aktywnej walki ze stresem pracowników. Bo taki niepotrzebny stres nikomu służy… No chyba, że prymitywnym i niekompletnym managerom, którzy nie widzą innej drogi do osiągnięcia sukcesu, jak tylko udowadnianie podwładnym jak są beznadziejni. Błagam skończmy w końcu z tym systemem.


środa, 16 listopada 2016

Toksyczne banki – trują klientów?

Gdy przez myśl przemyka słowo „TOKSYCZNE” – najczęściej wyobraźnia przywołuje jakieś substancje trujące czy szkodliwe. Psychologowie powiedzą prawdopodobnie o toksycznych osobach, czyli nieżyczliwych, odbierających chęć do życia.

Toksykologia bankowa

Czy toksycznymi mogą być jednak banki? Czy mogą truć i okradać z energii klientów?  Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu (znane głównie z obrony interesów frankowiczów) uznało, że takowe instytucje finansowe rzeczywiście istnieją, że szkodzą wizerunkowi pozostałych banków.
Stop Bankowemu Bezprawiu jest znane z ochrony frankowiczów

Pierwszemu z banków, który stowarzyszenie  uznało za toksyczny zarzucono:

„klient, który podpisze długoterminową umowę z tym bankiem, musi się liczyć, że każdy produkt lokato-podobny może przynieść nawet 100% strat, a kredyt może okazać się pułapką bez wyjścia. Sposób windykacji majątku od konsumentów i przedsiębiorców jest często prowadzony z naginaniem prawa i jest w naszej ocenie najbardziej bezwzględny”.

O kolejnym powiedziano:

mimo prawomocnego uznania części z jego umów za niezgodne z prawem i nieuczciwe wobec klientów, nadal je wykonuje. Znane są przypadki, kiedy z kont klientów pobiera niezgodne z prawem ubezpieczenie, mimo prawomocnego wyroku zakazującego takiego postępowania”.

Zaś trzecim padły następujące słowa:

stosuje zapisy niezgodne z prawem w swoich umowach. Mimo prawomocnych wyroków sądów dalej udaje, że nie ma problemu.*

Czy opłaca się uderzyć we własne piersi?

Czy banki mogą być tosyczne?
Wszystkie rzeczone banki uznane za trucicieli systemu finansowego stanowczo skrytykowały stowarzyszenie za niesprawiedliwe ich zdaniem twierdzenia. Uznały, że osąd stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu jest fałszywy i czysto subiektywny, choć w innych mediach wizerunek tych banków nie mienił się kryształowym blaskiem. W sumie inaczej powiedzieć się nie dało, bo czy rzecznik danego banku mógłby bić się w piersi wołając „mea culpa”? To zdyskredytowałoby jego chlebodawcę do cna. Chociaż pierwszy z toskycznych banków już zdołował na giełdzie, a jego wyniki szorują warszawski parkiet niczym mop.

Jak nie wpaść w sieć?

Jednak Stop Bankowemu Bezprawiu to tylko jedna z grup, która głośno mówi o nieuczciwym postępowaniu części banków. Znajdziemy w Inernecie: „Rejestr Nieuczciwych Banków”, Przywiązani do Polisy, Wrobieni w Bank, Pozwałem Bank, Skrajnie Oszukani, Profuturis, BTE Stop. Za pomocą sieci społeczenościowych niekorzystne informacje nader szybko się roznoszą, infekują swoją toksycznością innych konsumentów, którzy podejrzany bank ominą szerokim łukiem. Chętnie doniosą o tym inne media, szczególnie tabloidy.
Czy Internet pomoże etyce?

Informacje w sieci społeczenościowej są jak błyskawica
Internet, szczególnie sieci społecznościowe to ogromna moc, która powinna zmuszać instytucje finansowe do szczególnie etycznego zachowania, pilnować się, bo każdy konsument w dowolnym momencie może napisać, że bank go „naciągnął”, że mu coś „wcisnął”, że męczy go nieustannymi telefonami. Internet wymusza przejrzyste, jasne zasady postępowania, nie toleruje kłamstwa, ściemy i obłudy. Takie zachowanie – zwłaszcza banków – skończyć się może tylko utratą reputacji, zaufania konsumentów, a w ślad za tym odpływem kapitału.

Gospodarka głupcze!

Takich zachowań jak nachalna, nieuczciwa, podszyta kłamstwami i presyjna sprzedaż tolerować nie wolno. W przeciwnym wypadku bank, który jakaś osoba lub stowarzyszenie uzna za toksyczny i opisze to w sieci - o czym dowie się tysiące innych potencjalnych klientów – sam jest sobie winny. A krytyka krytykujących jest przeciwskuteczna, bo trzeba się po prostu zmienić. Gospodarka głupcze!  


* cytaty pochodzą z Facebooka stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu

czwartek, 3 listopada 2016

Repolonizować czy nie repolonizować? Oto jest pytanie! Zobacz 6 argumentów za i przeciw. Co przeważy?

Hasło repolonizacja banków od kilku lat często gości na ustach polityków opcji wszelakich, którzy nawołują, by jak najwięcej firm sektora finansowego znalazło się w polskich rękach. Więcej pytań pojawia się dopiero, gdyby wejść w szczegóły owej repolonizacji.

Gdański liberał za repolonizacją
Jan Krzysztof Bielecki to liberał opowiadający się za repolonizacją banków

Jako jeden z pierwszych zagadnienia dotknął bodaj Jan Krzysztof Bielecki w czasie, gdy był szefem Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów. Wypowiedź polityka ze środowiska gdańskich liberałów zaskoczyła, ponieważ to za czasów Bieleckiego oraz rządów, którym on sprzyjał, wiele banków znalazło się w rękach zewnętrznych inwestorów. Tymczasem Bielecki upiera się, że pochodzenie kapitału ma znaczenie, zaś inaczej myślą naiwni.


Banki polskie, zagraniczne, polskie…

Jeszcze w 3 dekady temu nie było w Polsce zagranicznych instytucji finansowych. Dopiero w 1989 r. z monopolisty - Narodowego Banku Polskiego - wydzieliło się 8 banków komercyjnych, które w późniejszych latach zostały kupione przez cudzoziemców. W tym ujęciu repolonizacja oznacza powrót polskiego kapitału do sprzedanych uprzednio banków. Na przełomie wieków obcy inwestorzy posiadali niemal ¾ naszych banków, obecnie to 57%. Jeśli dojdzie sprzedaży włoskiego Pekao i austriackiego Raiffeisena struktura własnościowa zmieni się mocniej na korzyść Polski.

Co to znaczy polski bank?

Spór dotyczy tego, czy taki polski bank posiadać ma państwo czy też prywatny przedsiębiorca. A może - jak chce poprzedni minister finansów Jacek Rostowski - jedynie nadzór powinien być narodowy, zaś banki obojętne w czyich rękach będą.

Argument 1. Czy polskie banki są bardziej stabilne i sfinansują polskie firmy?

Mnie najbardziej interesuje inna kwestia. Mianowicie, czy banki sfinansują polski biznes? Póki banki wspierają naszą gospodarkę, to dobrze. Kłopoty pojawiają się jednak co i rusz w czasach niepewności gospodarczej, jak obecnie w Europie. Tak jak u włoskiego Pekao czy austriackiego Raiffeisena kluczowe okazują się kłopoty spółek matek. Gdy centrala banku o obcym pochodzeniu potrzebuje kapitału, w dowolnej chwili może ulotnić się on z Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Rodzime banki to mniejsza podatność na wahania rynkowe, szczególnie w krajach gdzie siedziby mają spółki matki banków działających w Polsce. Oznaczamy – ZA repolonizacją.

Argument 2. Jak zarządzać polskimi bankami, gdy trafią do skarbu państwa?

Kolejny argument dotyczy zarządzania polskimi bankami. Same wręcz stawiają się pytania:  Czy państwo może przejąć odpowiedzialność za zarządzanie kolejnymi bankami? Czy powstanie w bankach zależnych od skarbu państwa system synekur dla krewnych i znajomych królika? Czy Komisja Nadzoru Finansowego postąpi w podobnie bezstronny i chłodny  sposób wobec banku państwowego i takiego o kapitale zagranicznym? Niestety odpowiedź na te pytania każdy powiedzieć repolonizacji systemu bankowego – PRZECIW.
Czy polski orzeł roztoczy opiekę nad naszymi bankami?

Argument 3. Czy wystarczy nam w Polsce kapitału do finansowania?

I podstawowy problem. Czy wraz z repolonizacją pozostanie w Polsce odpowiednia wysokość kapitału potrzebna do finansowania naszych przedsiębiorstw oraz obywateli? Zwróćmy uwagę – Szanowni Czytelnicy – jak wiele kapitału wpuściły w naszą gospodarkę zagraniczne banki komercyjne. Zawdzięczamy istotną część rozwoju świetnie prosperującemu systemowi bankowemu. Więc i w tym akapicie opowiem się PRZECIW repolonizacji.

Argument 4. Zyski w Polsce czy zagranicą?

Oczywiście zagraniczne banki dobrze u nas zarabiają, a znaczna część ich zysków krętymi drogami wędruje do krajów macierzystych. Pieniądze uciekają z naszego obiegu, dlatego w tym punkcie mówię ZA repolonizacji.  

Argument 5. Czy Polak zarządza uczciwiej?

Po wielokroć padały argumenty, że polskie przedstawicielstwa banków zagranicznych zarabiają porównywalnie do banków w ich macierzystych krajach. Tymczasem polscy klienci za te same usługi płacili więcej, sprzedaż przedstawiała się bardziej prymitywnie, krwiożerczo, zaś polscy pracownicy zarabiali kilkakrotnie mniej od kolegów w innych krajach.

Jaka będzie przyszłość banków w Polsce pokażą najbliższe miesiące
Zatem czy w przypadku repolonizacji banków coś się zmieni na lepsze dla klientów i pracowników? Niestety pochodzenie kapitału nie ma tu znaczenia. Obowiązują korporacyjne standardy kultury panującej w danym banku. Czy polskie banki o kapitale prywatnym zawsze działają uczciwiej od prywatnych banków z innych państw? Śmiem mieć poważne wątpliwości, bo przykładów przeczących tej tezie znajdziemy bez liku. Z uczciwym, etycznym działaniem jest u nas kiepsko.

Mało tego! Chciałoby się, aby polskie zarządy przeniosły do nas sposób zarządzania bankiem z macierzystego kraju pochodzenia banku. Wówczas normy zarządzania u nas stałyby się o wiele bardziej cywilizowane, a Polska przestałaby być traktowana jak finansowy 3 świat. Jeśli tak, to wypada ocenić ten punkt jako NEUTRALNY.

Argument 6. A jak jest u innych?

Rozważając argumenty za i przeciw repolonizacji banków popatrzy na inne kraje unijne. Tam większość kapitału bankowego pochodzi z tych właśnie z tych państw. W Polsce póki co dominowały podmioty zagraniczne. W związku z tym mówię repolonizacji ZA.

Ocena?


Rozważenie tych 6 punktów przeważyło szalę na rzecz repolonizacji sektora bankowego. Moja analiza wskazała na 3 punkty za repolonizają, 2 przeciw i 1 argument neutralny. Mówię więc repolonizacji ZA, jednak nie jest to ZA maksymalnie jednoznaczne. A jakie jest Wasze zdanie?