Jest wielu takich co twierdzą, że prądem płyną głównie
śmieci. Że do sprzeciwiania się światu potrzebna jest nie lada odwaga. Zatem,
gdy ostatnio tak mocno w mediach atakuje się banki, ja przekornie wcielić się w
advocatus diaboli i tym samym stanąć w kontrze do większości! Już kilka lat
temu „The Economist” napisał: Dzisiejszymi czasy krytyka banków jest ulubionym
zajęciem każdego.
 |
Krytyka banków stała się modna. Czy ma uzasadnienie? |
Ale przed tym słów kilka zastrzeżenia.
Niechaj więc ciska
kamieniem taki uczestnik świata finansowego, który jest bez winy. Niech miota
nim Klient, który godzinami ślęczał nad umową bankowej usługi, którą próbował
pojąć nim ją podpisał. Niech rzuci choćby najmniejszym kamyczkiem doradca,
który zawsze dokonywał dogłębnej analizy tejże umowy, by wyjaśnić Klientowi
swemu wszelkie zawiłości i ostrzec go przed mieliznami tam czyhającymi. Nie
wreszcie ciska z całej mocy ten prezes czy członek zarządu banku, który czynił
usilne starania, aby klientowi przedstawić taką umowę, którą ten po
przeczytaniu będzie mógł bezbłędnie pojąć. I już nie ważne czy to umowa o
najzwyklejszy rachunek bankowy, kartę kredytową czy frankową hipotekę. To
rzekłszy nie usłyszałem świstu najmniejszego nawet kamyczka.
 |
Każdy z nas może być bohaterem bankowości. Kondycja banków zależy
nie tylko od ich zarządów, ale również od klientów i pracowników. |
A teraz ruszam z odsieczą. Efektem kryzysu finansowego z lat
2007-09 było to, że rządy wielu krajów wspierały bilionami dolarów banki, które
podejmowały ryzykowne i nieroztropne decyzje. Wywołało to wściekłość obywateli
tychże krajów, których irytowało dopłacanie do „za dużych, by upaść”, podczas
gdy prezesi instytucji uratowanych przed bankructwem wciąż inkasowali miliony
dolarów pensji. Trend krytycznego nastawienia do banków przelał się również do
naszej ojczyzny. I u nas banki mają swoje przewiny, których się nie wyrzekają, ale są one zgoła innego kalibru.
Warto zaznaczyć, że rodzime banki są stabilne, bo nie
pożyczały pieniędzy na potęgę jak ich zachodnie siostry. Żaden rząd nie musiał
dopłacić do nich nawet złotówki!
 |
Zwiększenie restrykcji wobec banków może
osłabić ich stabilność, a nawet wyhamować wzrost. |
Obecnie wysokość
kapitału własnego banków w relacji do
aktywów to
9,4% i jest jedną z wyższych w Europie.
Zaledwie 4% pożyczek
udzielonych przez polskie banki spłacanych jest
nieregularnie, podczas gdy w
pozostałej części Europy jest to średnio
10% (obie dane cytuję za raportem World Bank Indicators przedstawionym w
Krynicy przez Związek Banków Polskich).
Banki aktywnie finansują drobnych i
większych przedsiębiorców przyczyniając się do wzrostu PKB Polski przez
ostatnie ćwierć wieku.
Jednak to właśnie one, klienci, a szczególnie gospodarka
mogą oberwać rykoszetem z powodu niepewności zapowiadanych zdań. Nie chodzi
wszak jedynie o podatek bankowy, ale przede wszystkim o kosztowne
przewalutowanie hipotek frankowych, zwiększenie wpłat do Bankowego Funduszu
Gwarancyjnego z powodu lawiny bankrutujących SKOKów czy zacieśnienie wymogów
regulacyjnych.
 |
Potrzebny jest okrągły stół bankowości. Wszyscy ci,
którym zależy na dobrej bankowości muszą rozmawiać |
Sznur wokół bankowej szyi się zacieśnia, a klimat wokół
banków jest nadzwyczaj nieprzyjazny. Możliwy skutek? Obniżenie kapitałów
własnych i osłabienie stabilności banków, zmniejszenie rentowności i
ograniczenie akcji kredytowej, a co za tym idzie ryzyko wyhamowania wzrostu
gospodarczego kraju.
Szansą mógłby być "okrągły stół" bankowości zorganizowany choćby
pod patronatem Prezydenta RP, gdzie
wypowiedzieć winni się sami bankowcy, instytucje regulacyjne, administracja
państwowa czy strona społeczna będąca reprezentacją pracowników (związki
zawodowe) oraz klientów (organizacje konsumenckie). Uczestnicy wespół powinni
wypracować takie rozwiązania, które z jednej strony naprawią przewiny banków,
ale z drugiej strony pozwolą im dalej aktywnie działać i nie uderzą w
gospodarkę. Rozmowy mogą pomóc rozwiązać problemy narosłe w bankowości z
korzyścią dla wszystkich stron, które miałyby równorzędny głos w tej debacie.
 |
Obraz bankowców w mediach jest
mocno wypaczony
|
W bankowości pracuje nas około 170 tysięcy, czyli niemal
dwukrotnie więcej niż choćby w górnictwie.
Na liście pracowników nie znajdziemy
złodziei, gangsterów, ani osób poszukiwanych listem gończym i nie chodzi tu
tylko, że każdy z nas pracowników przedstawia zaświadczenie o niekaralności
wydane przez sąd. Staramy się jak najlepiej wykonywać naszą pracę
służąc
Klientom, polskiej gospodarce i - nie ma
co ukrywać - przynieść
dochód naszym pracodawcom. Zależy mi na tym, by zmienić
medialny obraz bankowca, który to zawód powinien zyskać rangę zawodu zaufania
publicznego.
Grzechy na sumieniu mamy wszyscy, dlatego powinniśmy się
spotkać i rozmawiać. Stan naszej bankowości zależy w tak samo prezesa, jak i od
każdego klienta, pracownika, czy urzędnika nadzoru.