Znający się na rzeczy klient jest bardziej wymagający wobec
banków. Zachęcenie go do skorzystania z usługi finansowej jakąś mniej lub
bardziej banalną sztuczką, niedopowiedzeniem czy „kiwką sprzedażową” jest
niemal nierealne.
Często niestety najłatwiejszym łupem bankowych
hochsztaplerów są osoby, które swe doświadczenia życiowe zdobyły w poprzednim
systemie politycznym. Nie poznały one realiów rzeczywistej konkurencyjnej
gospodarki, mają przy tym duże zaufanie do banku jako instytucji. Ta naiwność jest
bezwzględnie wykorzystywana na brutalnym rynku, gdzie króluje niepodzielnie
hieniczny darwinizm społeczny. Poziom wiedzy ekonomicznej średniego pokolenia
(25-54 lata) jest wysoki w porównaniu młodzieżą oraz seniorami, ale do ideału brakuje
mu niemało. Jak pokazuje badanie „Stan wiedzy i świadomości ekonomicznejPolaków 2015”
przeprowadzone na zlecenie Narodowego Banku Polskiego” dobrym obeznaniem z
tajnikami gospodarki wyróżnia się zaledwie nieco ponad 40% osób średniej generacji.
Taka klientela nie stawia bankom poprzeczki zbyt wysoko,
przyczyniając się do tego, że doradcy stosują chętniej wiedzę z podręcznika
Cialdiniego niż Samuelsona. Przy tym Polacy zdają sobie sprawę, że wiedza
z zakresu finansów jest potrzebna w codziennym życiu (twierdzi tak ¾ osób), ale
aż 70% uważa ją trudną do zrozumienia (to także ze wspomnianego wyżej badania
NBP).
Z której z tych książek powinni wiedzę czerpać bankowcy? |
Tu wyłania się ogromne pole do działania dla instytucji
związanych ze światem finansowym. Podniesienie wiedzy ekonomicznej Polaków to
wyzwanie, a zarazem szansa, by korzystali z większej ilości usług bankowych,
jednocześnie będąc świadomymi klientami.
Banki PKO BP i SGB uczą młodych ludzi oszczędzania w praktyce |
Wiedza ekonomiczna w szkołach kuleje, choć tu lukę stara się
zapełnić Komisja Nadzoru Finansowego, która przygotowała pakiet wspomagający nauczycieli
przedsiębiorczości. Narodowy Bank Polski może pochwalić fachową i przystępną
stroną, czyli NBPortal - skierowanym tak do belfrów jak i do uczniów. Swoje
inicjatywy mają również banki, jak PKO BP i banki spółdzielcze promujące
oszczędzanie na książeczkach SKO dla najmłodszych oraz instytucje finansowe
kierujące do młodych programy ze wsparciem Fundacji MłodzieżowejPrzedsiębiorczości.
Nie bez znaczenia są wzbudzające refleksje odbiorców akcje
społeczne, jak choćby „Nie daj się nabrać. Sprawdź zanim podpiszesz”, która
ostrzega przed zbyt pochopnym podpisywaniem umów kredytowych. Akcję wspierają
KNF, NBP, Bankowy Fundusz Gwarancyjny, Policja, Ministerstwo Sprawiedliwości i
Finansów, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Szerokim echem odbiła się
także kampania KNF „Zadbaj o swoje bezpieczeństwo w sieci”, która ostrzegała
przed finansową cyberprzestępczością.
Systemową formą działania jest inicjatywa podjęta przez
Warszawski Instytut Bankowości, czyli „BAKCYL. Bankowcy dla Edukacji FinansowejMłodzieży”, który skierowany jest do młodzieży z gimnazjów. Ponieważ sam biorę
udział w tym programie jako wolontariusz, to wiem, że jest on niezłym sposobem
wprowadzenia w świat dużego i małego portfela dla nastolatków. Informacje przekazywane
na lekcjach przez wolontariuszy takich ja, choć są mocno podstawowe, to
pomagają wejść na kolejne stopnie wtajemniczenia ekonomicznego. Lekcje BAKCYLA
nauczą: podstaw tworzenia budżetu domowego, systematycznego oszczędzania,
inwestowania w zależności od profilu ryzyka, bezpiecznego zaciągania zobowiązań,
a nawet ostrzegą przed oszustami czyhającymi na nasz portfel. Zajęcia prowadzą
wolontariusze, praktycy – pracownicy banków przeszkoleni przez trenerów
Warszawskiego Instytutu Bankowości. Bakcyl funkcjonuje od 3 lat, póki co w 8
województwach, wspiera go całkiem pokaźna grupa banków. Na programie zyskuje
szkoła, bo ciekawiej, uczeń, bo bardziej rozumiał to co nieoczywiste,
wolontariusz, bo zdobędzie cenne doświadczenia, banki, bo będą miały klientów
świadomych i chętniej korzystających z usług finansowych, może lekcje
przekonają też część uczniów, że warto rozważyć bankową karierę zawodową.
Czy jest więc edukacja finansowa potrzebna? Lepiej mieć
łatwego do urobienia klienta, czy może wybrać jakość? Świadomy konsument przyszłości
wyeliminuje z rynku cwaniaków, będzie dociekliwy i wymagający, zmusi banki, by
były biznesem wyższej próby, jednak będzie z usług finansowych korzystał
pewniej, częściej, a za dobrą fachową obsługę zdecyduje się więcej zapłacić.
Ta druga ścieżka jest jedyną, którą powinny podążać
korporacje finansowe. Strategia łapania naiwniaka jest czymś, co nawet przy
mało zorientowanym konsumencie nie powinno mieć miejsca. Uczyć, uczyć, jeszcze
raz uczyć. Polacy są mało ubankowieni i pora aby to w nas zmienić. Dobra
edukacja to długa, trudna, pełna wertepów droga, jednak prowadzi ona nas na
słoneczny szczyt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz