Zastanawiałem się jak o tym
napisać… Jak ubrać w słowa coś, co wydaje się takie powszechne, co dla obecnie
pracujących w bankowości, na froncie, w sprzedaży zdaje się czymś organicznym,
czymś nieodzownym dla zwykłego codziennego, cotygodniowego, comiesięcznego toku
zdarzeń. Gdy w tle rozmyślań o artykule – gdy marzenia uciekały też do „cudnych
manowców” bieszczadzkich– wrył mi się w ucho fragment piosenki Starego Dobrego
Małżeństwa z tekstem Edwarda Stachury „Czas płynie i zabija rany”.
Tylko dajcie mu czas,
Dajcie czasowi czas.
(Zwólcie czarnym potoczyć się chmurom
Po was przez nas i między ustami,
I oto dzień przychodzi, nowy dzień,
One już daleko, daleko za górami!)
Tylko dajcie mu czas,
Dajcie czasowi czas
Dajcie czasowi czas.
(Zwólcie czarnym potoczyć się chmurom
Po was przez nas i między ustami,
I oto dzień przychodzi, nowy dzień,
One już daleko, daleko za górami!)
Tylko dajcie mu czas,
Dajcie czasowi czas
Piosenki Starego Dobrego Małżeństwa działają na mnie kojąco |
Wieloletnia tresura doradców i managerów w instytucjach
finansowych, powoduje, że przyzwyczaili się oni do często patologicznego stanu
rzeczy. To dżungla i walka o przetrwanie, przebywanie w swego rodzaju matni,
trwająca latami presja przyczyniły się do gigantycznego spustoszenia w umysłach
bankowców, do chorego myślenia o swoim banku, czy o klientach. Brakuje tu
logiki, a górę bierze nachalność wobec klientów, analityków czy back office, bo
przecież MUSI być na JUŻ, niezależnie od konsekwencji.
Oczekiwanie to zawsze: TU i TERAZ |
Korporacje to bezduszne, wiecznie głodne stwory, żywiące się
szybkim śmieciowym żarciem, które je prędzej czy później uśmierci. Banki
wymagają więcej finezji, nie powinny przypominać knajp z fast foodem, a raczej sympatyczne,
małe restauracje, gdzie za uczciwe pieniądze każdy zje wartościowy posiłek. Klienci
są coraz bardziej świadomi i wiedzą, że puste kalorie, tak jak pusta sprzedaż i nie służą im. Jedną z tendencji współczesnej
bankowości – poza cyfryzacją i mobilnością – wydaje się dobrze przygotowana,
niestandardowa oferta wysokiej jakości.
Banki nie mogą przypominać fast foodów |
Ciśnienie psuje jakość usług, które cechować się powinny
wysokim standardem. Tego oczekują klienci młodego pokolenia, którzy nie chcą
szybkiej i byle jakiej obsługi. Generację Y zmęczyła bezsensowna gonitwa do
nikąd. Niezależnie od tego jaki będzie kanał relacji z instytucją finansową, to
szybka, byle jaka, niedostosowana sprzedaż spowoduje, że klient nie będzie chciał
się związać na dłużej z instytucją finansową, bo uzna ją za niepoważną. „Y”
może być obsługiwany dłużej, byle merytorycznie. W przeciwieństwie do
niektórych „bankowych rankingów” nowoczesny klient niekoniecznie ceni „smykałkę sprzedażową” i
cross selling, cieszy się raczej, gdy otrzymuje od doradcy to czego naprawdę
potrzebuje.
Klienci z generacji Y oczekują jakości, drażni ich bezsensowny pośpiech i ciśnienie |
Spróbujcie się wyciszyć przy muzyce Starego Dobrego Małżeństwa, zapomnijcie o ciśnieniu i pomyślcie o tym, że nowe czasy nadejdą szybciej
niż ktokolwiek przypuszcza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz